Solprinc |
|
|
|
Dołączył: 21 Lip 2005 |
Posty: 25 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
|
|
|
|
Carlos Castaneda - "Podróż to Ixtlan".
Zarzucę fragmentem:
"Lubisz polować. Być może któregoś dnia, w jakimś miejscu na świecie twoja droga przetnie się z drogą magicznej istoty i zechcesz na nią zapolować.
– A jej widok jest godny zobaczenia. Miałem tyle szczęścia, że nasze drogi się spotkały. Miało to miejsce zaraz po tym, jak nauczyłem się polować. Pewnego razu byłem w gęstym lesie w górach centralnego Meksyku, kiedy nagle posłyszałem słodki gwizd. Był mi obcy. Nigdy przez te wszystkie lata włóczęgi po pustkowiach nie słyszałem takiego dźwięku. Nie byłem w stanie określić kierunku, z którego pochodził, wydawało mi się, że dobiegał ze wszystkich stron równocześnie. Pomyślałem sobie, że być może jestem otoczony przez stado czy grupę nieznanych zwierząt.
Jeszcze raz posłyszałem ten zwodniczy gwizd. Uświadomiłem sobie, że mam szczęście. Wiedziałem już, że to magiczna istota, jeleń. Wiedziałem również, że magiczny jeleń jest świadomy nawyków zwykłych ludzi i myśliwych.
Bardzo łatwo wyobrazić sobie, co człowiek zrobi w sytuacji takiej jak ta. Przede wszystkim jego strach uczyni z niego ofiarę. Wtedy pozostaną mu dwie możliwości: albo ucieknie, albo stawi czoło. Jeśli będzie nie uzbrojony, z pewnością ucieknie na otwartą przestrzeń, aby uratować życie. Jeśli zaś będzie miał broń, przygotuje ją do strzału. Wtedy zastygnie w miejscu albo położy się na ziemi. Natomiast myśliwy, który tropi zwierzynę na pustkowiu, nigdy nie zapomni zapewnić sobie osłony, zanim wykona jakiś ruch. Może rzucić poncho na ziemię albo powiesić je na gałęzi. Później chowa się i czeka na następny krok zwierzyny.
Znalazłszy się w obecności magicznego jelenia, nie zachowałem się ani w jeden, ani w drugi sposób. Szybko stanąłem na głowie i zacząłem zawodzić. Roniłem łzy i szlochałem tak długo, aż prawie zemdlałem. Nagle poczułem łagodny dotyk powietrza, coś wąchało moje włosy za prawym uchem. Spróbowałem obrócić głowę, aby przekonać się, co to jest, i przewróciłem się. Podniosłem się szybko i zobaczyłem świetliste stworzenie wpatrujące się we mnie. Jeleń patrzył na mnie, a ja powiedziałem, że nie mam zamiaru zrobić mu krzywdy. I jeleń przemówił do mnie.
Don Juan przerwał i spojrzał na mnie. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Obraz gadającego jelenia, mówiąc delikatnie, był raczej niewiarygodny.
– Przemówił do mnie – powiedział don Juan z szerokim uśmiechem.
– Jeleń przemówił?
– Tak.
Don Juan wstał i podniósł swoje myśliwskie przybory.
– Naprawdę przemówił? – zapytałem zupełnie skonsternowany.
Don Juan wybuchnął śmiechem.
– Co powiedział? – zapytałem półżartem.
Myślałem, że droczy się ze mną, opowiadając mi niestworzone historie. Don Juan umilkł na chwilę, jak gdyby usiłował sobie przypomnieć, a później jego oczy zajaśniały.
– Magiczny jeleń powiedział: “Cześć przyjacielu". A ja mu odpowiedziałem: “Cześć". Wtedy zapytał mnie, czemu płaczę. A ja na to: “Ponieważ jest mi smutno". Wtedy magiczne stworzenie podeszło i powiedziało mi do ucha tak wyraźnie, jak ja teraz tobie mówię: “Nie bądź smutny". Don Juan zajrzał mi głęboko w oczy z błyskiem czystej przekory. Po chwili ryknął śmiechem.
Powiedziałem, że jego dialog z jeleniem był raczej drętwy.
– Czego się spodziewałeś? – zapytał, wciąż się śmiejąc. – Przecież jestem Indianinem.
Jego poczucie humoru było tak nietypowe, że zacząłem śmiać się razem z nim.
– Nie wierzysz, że magiczne jelenie mówią, prawda?
– Przykro mi, ale nie mogę uwierzyć, że takie rzeczy się wydarzają – powiedziałem.
– Nie mam o to do ciebie pretensji – odparł uspokajająco. – To cholernie dziwna rzecz." |
|